Kiedy dziecko przychodzi na świat, nie jest całkowicie bezbronne wobec bakterii i wirusów. Jego pierwszą linią obrony jest odporność wrodzona, którą zawdzięcza swojej matce. Organizm matki w okresie płodowym przekazuje organizmowi dziecka, który nie potrafi jeszcze wytwarzać własnych przeciwciał, najważniejsze przeciwciała – immunoglobuliny G (IgG), stanowiące podstawową ochronę całego organizmu. Poziom tych przeciwciał (aktywnych kilka tygodni po urodzeniu) u donoszonego noworodka jest podobny do poziomu obserwowanego u matki.
Rola matki na tym się nie kończy. Choć z chwilą przyjścia na świat, układ odpornościowy noworodka ulega przemianom w kierunku produkcji własnych przeciwciał i osiągnięcia odporności nabytej, matka nadal wspomaga go, tym razem swoim mlekiem. Mleko matki jest kompletnym posiłkiem dla niemowlaka. Jest bogate m.in. w białko, enzymy, tłuszcze, witaminy i pierwiastki niezbędne do prawidłowego rozwoju pociechy. Co więcej, w pierwszych godzinach i dniach po porodzie jest nafaszerowane kolejnymi przeciwciałami, tym razem immunoglobulinami A (IgA). Te przeciwciała chronią dziecko od strony układów: pokarmowego i oddechowego.
Wydawać by się mogło, że Natura trzyma rękę na pulsie. A jednak o tym, o czym nie pomyślała, pomyślało Ministerstwo Zdrowia, wydając rozporządzenie o obowiązkowych szczepieniach.
Szczepionka jest preparatem biologicznym, który stymuluje układ odpornościowy. Szczepionki nie działają same i nie są gwarantem ochrony przed chorobą. Organizm musi na nie odpowiedzieć, czyli rozpoznać zarazki jako wroga, wytworzyć armię przeciwciał, zniszczyć wroga, a naukę z wygranej walki "zapisać w pamięci". Gdy wszystko idzie zgodnie z planem, organizm nabywa odporność, która w przyszlości uchroni go przed chorobą, bądź złagodzi jej objawy i zapobiegnie poważnym komplikacjom.
W Polsce w ciągu już pierwszej doby dziecko szczepi się jednocześnie przeciw WZW typu B (pierwsza dawka) i przeciw gruźlicy. W ciągu pierwszego roku życia dziecko „ustawowo” otrzyma przynajmniej 9 zastrzyków, obejmujących ochronę przeciw WZW typu B, gruźlicy, tężcowi, błonicy, krztuścowi i polio. Gdyby dziecko szczepić szczepionkami nieskojarzonymi (na każdą chorobę oddzielnie), oznaczałoby to nawet 16 ukłuć. Rozwiązanie nie tylko czasochłonne i drogie, ale i stresujące dla dziecka i rodziców. Nie dziwi więc fakt, że rynek podbiły szczepionki skojarzone, służące do równoczesnego uodpornienia przeciwko dwum lub więcej chorobom zakaźnym (przykładem jest znana szczepionka DPT "3 w 1" przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi).
Na tym nie koniec. Producenci szczepionek poszli o krok dalej, produkując koktajle "5 w 1" i "6 w 1", przekonując o skuteczności i wygodzie ich alternatywnego programu szczepień. Ba! Stosując je można łatwo zrobić miejsce w swoim kalendarzyku szczepień na szczepienia przeciwko innym chorobom, które nie obejmuje ustawa, a które kochający i przezorny rodzic chciałby zafundować swojej pociesze (zredukowana liczba wkłuć redukuje liczbę odstępów wymaganych między szczepieniami).
"5 w 1' to szczepionka przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio i bakterii HIB. Tylko cztery wkłucia zamiast jedenastu w ciągu pierwszych 18 miesięcy życia. W Polsce dostępne są preparaty Infanrix-IPV + HIB i Pentaxim.
"6 w 1" to szczepionka "5 w 1" wzbogacona o WZW B. Tylko cztery wkłucia zamiast trzynastu w ciągu pierwszych 18 miesięcy życia (w Polsce Infanrix Hexa).
Obie szczepionki niosą ze sobą ryzyko powikłań (gorączka, niepochamowany płacz, wymioty, biegunka, utrata apetytu, kaszel, bezdech, wysypka itd.) i nie gwarantują 100% odporności dziecka przeciwko patogenom.
Komitet ds. Produktów Leczniczych Stosowanych u Ludzi (CHMP) uznał, że korzyści ze stosowania tych preparatów przewyższają ryzyko, i zalecił przyznanie pozwolenia na dopuszczenie do obrotu.
Tymczasem w Belgii upubliczniono poufne dokumenty dotyczące bezpieczeństwa m.in. szczepionki Infanrix Hexa (szokujące jest to, że fakty te zatajono przed rodzicami). Według Belgijskiej Agencji Medycznej na skutek szczepienia szczepionką Infanrix Hexa zmarło 36 niemowląt. A ponieważ niewielki procent komplikacji po zaszczepieniu jest zgłaszanych i nie wszystkie zgony mogą być rozpoznane jako poszczepienne, szacuje się, że dane te są zaniżone. Europejska Agencja Leków potwierdziła bezpośredni związek czasowy podania szczepionki Infanrix Hexa z powikłaniami neurologicznymi, takimi jak konwulsje, hipotonia, czy zapalenie mózgu.
Analiza raportów z amerykańskiej bazy danych o skutkach ubocznych szczepień (1990–2010 Vaccine Adverse Event Reporting System VAERS), wykazała, że im młodsze niemowlęta tym groźniejsze powikłania i częstsze zgony poszczepienne. Także liczba hospitalizacji dzieci jest wprost proporcjonalna do liczby rodzajów patogenów podanych na raz.
Co powinien zrobić rodzic?
Pomimo ustawy o obowiązkowych szczepieniach, Konstytucja i prawo unijne chroni nas przed wszelką przymusową interwencją medyczną. Bezpieczeństwo dziecka powinno leżeć w rękach rodzica i to na nich powinien spoczywać ciężar odpowiedzialności. Rodzic ma prawo powiedzieć "ja się na tym nie znam, niech lekarz zdecyduje". Dobry rodzic natomiast odrobi swoją "pracę domową".
Po pierwsze należy zapoznać się z ustawą o obowiązkowych szczepieniach.Ustawa nie przymusza do szczepienia noworodków w pierwszych tygodniach życia.
Po drugie należy poczytać o chorobach, ryzykach zachorowania, ich przebiegach i powikłaniach, na które rozważamy zaszczepienie dziecka. Wszystko po to, by móc świadomie stwierdzić, czy korzyści przeważają nad ryzykiem skutków ubocznych szczepienia.
Po trzecie należy zapoznać się ze składem szczepionki. Szczepionka to nie same zarazki. To, co idzie w pakiecie z zastrzykiem to także substancje wspomagające (np. związki glinu, emulsje oleiste, produkty bakteryjne), substancje konserwujące (np. rtęć, fenol), antybiotyki, substancje stabilizujące (np. żelatyna, laktoza, albuminy, sole magnezu) i nośniki (np. białko kurze).
Dobrze poinformowany rodzic podejmie najlepszą decyzję, czy jego dziecko jest zdrowe, silne i gotowe do zaszczepienia, czy może jednak warto odroczyć je do czasu, gdy jego układ odpornościowy będzie lepiej rozwinięty. A może lepiej zrezygnować ze szczepień wysokiego ryzyka, ograniczyć się do szczepień, które uznamy za niezbędne i zadbać o jak najlepszą dietę i higienę niemowlaka? Żaden lekarz i żaden urzędnik nie zadba o dobro dziecka lepiej od matki, czy ojca. Lepiej jest żyć ze świadomością, że dziecko zachorowało, dlatego, że czegoś nie zrobiliśmy, niż ze świadomością, że zachorowało w wyniku naszego działania…
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJakieś konkretne dane? Odnośniki do badań naukowych? Chociażby udokumentowanie podanego tu twierdzenia, że szczepionki poliwalentne są niebezpieczniejsze od monowalentnych?
OdpowiedzUsuńa owszem: http://het.sagepub.com/content/31/10/1012.full.pdf+html
Usuń